Przez kilka dni Akiro dostawał
jedzenie od żołnierzy, lecz nikt z nim nie rozmawiał. Na wszystkie pytania
jakie zadawał, otrzymywał tylko jedną odpowiedź: milczenie. Asura się nie pokazała
a Zakiren nie zaprosił go na kolejne przesłuchanie, co budziło w nim coraz
większe obawy o przyszłość. Akiro zaczął się zastanawiać kim jest, że obudził w
Zakirenie taką wściekłość do swojej osoby. Pod pozorem uprzejmości można było wyczuć,
że gdyby miał taką możliwość tamten zabiłby go.
Po tygodniu kolejnych tajemnic
oraz niepewności, w drzwiach ukazał się starszy człowiek.
- Pan Zakiren przysłał mnie by
sprawdzić czy z Tobą wszystko w porządku oraz by przygotować Cię na popołudniową
uroczystość.
- Kim jesteś? – zapytał Akiro.
- Bez znaczenia dla Ciebie –
ironicznie dodał – I tak długo nie pożyjesz.
Akiro zaniepokoił się słysząc
te słowa. Nie wiedział co go czeka ani na co ma się przygotować. Starzec
dokładnie go zbadał i opatrzył wszystkie rany. Jednocześnie przyniósł solidną
porcję jedzenia oraz nowe ubrania. Strój składał się z czarnych spodni
przeszywanych czerwonymi pasami oraz z purpurowej kamizelki. Nie było to
wysokiej klasy ubranie, ale przynajmniej czyste.
- Co to będzie za uroczystość?
– zapytał Akiro, kiedy starzec skończył swoją pracę.
- Dowiesz się popołudniu. Życzę
powodzenia – powiedział starzec wychodząc.
Akiro rozmyślał o tym, co
usłyszał od starca do momentu, aż strażnicy zaprowadzili go na plac w centrum
wioski. Tym razem na placu rozstawione były stoły na planie koła, a pomiędzy
nimi były rozsypane z różnokolorowego piasku znaki i symbole. Akiro nie miał pojęcia
co one oznaczają. Ludzie siedzieli przy stołach i zajadali się podanymi
potrawami. Nikt nie zwrócił uwagi, że strażnicy przyprowadzili go na plac.
Jeden ze stołów był usytuowany
na podwyższeniu. Nagle Akiro znieruchomiał, kiedy zobaczył, że przy nim siedzi Asura,
ubrana w bogato zdobione, odświętne szaty a obok niej znajduje się Zakiren.
- Ruszaj się! – krzyknął jeden
ze strażników wyrywając Akiro z osłupienia.
Zaprowadzili go na środek
placu pomiędzy stołami. Ustawili go w centrum pięcioramiennej gwiazdy
wyrysowanej czerwonym piaskiem.
Zakiren podniósł się z miejsca
i dał znak, że chce coś powiedzieć. Momentalnie wszystkie rozmowy ucichły a
głowy mieszkańców skierowały się w stronę mówcy.
- Moi drodzy mam nadzieję, że świetnie
się bawicie podczas tej uczty. Mamy dzisiaj szczególnie ważny dzień. Dzień ten
jest waszym… naszym nowym początkiem. Oto jest dzień, w którym nasza wioska
wypełni obietnicę daną mi kilka lat temu. Może wielu z was o niej zapomniało, ale
ja ani Imperium nie. Przybyliśmy w tym szczególnym roku z prośbą o jej wypełnienie
– zamilkł na chwilę a mieszkańcy jedynie
wymienili między sobą spojrzenia. Żaden nie raczył się odezwać. – Wódz waszej
wioski również nie zapomniał o danym mi słowu. Dzięki temu, jestem wstanie
dzisiaj życzyć wam udanej zabawy aż do rana, z okazji moich zaręczyn z córką
waszego wodza Asurą.
Gdy Zakiren skończył mówić, tłum
zaczął wiwatować i radośnie wznosić toasty. Na ile to było prawdziwe zachowanie,
a na ile udawane by uchronić się od gniewu, Akiro nie wiedział. Stał dalej na
środku gwiazdy niedowierzając w to co usłyszał.
Po dłuższej chwili Zakiren
uciszył tłum i zaczął dalej mówić.
- Jak zdążyliście pewnie zauważyć,
nie wszystko odbyło się bez incydentów – Zakiren spojrzał wymownie w stronę
Akiro. – Ten oto mężczyzna chciał pokrzyżować nasze plany i zniweczyć wszystkie
starania jakie do tej pory poczyniliśmy, związane z przygotowaniem tego
wydarzenia. Taka zniewaga nie może zostać przemilczana. Korzystając z
zaistniałej sytuacji stwierdziłem, że zwykła egzekucja jest nudna i mało
widowiskowa. Razem z moją przyszłą żoną uznaliśmy, że „Próba miecza” uświetni
dzisiejszy wieczór.
Słysząc te słowa ludzie
osłupieli a lęk i przerażenie zaczęły malować się na wielu twarzach
– Z powodów mi nieznanych, Akiro
- bo tak się nam przedstawił ów mężczyzna, rościł sobie prawa do ręki Asury –
Akiro był ponownie przerażony tym, co usłyszał. Nie mógł uwierzyć w słowa,
które padły – Dlatego broniąc Asury oraz moich praw do niej, ja będę jego
przeciwnikiem. Próba rozpocznie się za trzydzieści minut – Zakiren skończył
swoje przemówienie i usiadł.
Nagle nastąpiło poruszenie
wśród ludzi. Wszyscy pospiesznie kończyli jeść, aby ustawić się jak najbliżej
areny. Każdy chciał jak najlepiej widzieć widowisko, które miało się rozegrać.
Żołnierze ustawili się w okolicach podwyższenia oraz na zewnątrz tłumu tak, aby
Akiro nie mógł uciec oraz żeby jednocześnie nikt z ukrycia mu nie pomógł.
Zakiren pewny swej wygranej,
powoli szedł w kierunku ringu. Dumnie prezentował swój miecz. Czarna pochwa była
wysadzona klejnotami oraz ozdobiona złotymi inkantacjami. Rękojeść miecza była
tego samego koloru co pochwa, jelec był zdobiony złotem, natomiast głowicę zwieńczał
rubin wpasowany w pięcioramienną gwiazdę.
W momencie, gdy Zakiren wszedł
na arenę, jeden z żołnierzy podbiegł do Akira i podał mu miecz. Był to prosty
miecz ćwiczebny bez pochwy oraz ostrych krawędzi. Akiro zrozumiał wtedy,
dlaczego tamten jest tak pewny zwycięstwa. Taka broń była niczym przeciwko
zwykłemu mieczu, a co dopiero do tajemniczej broni Zakirena.
Gdy uczestnicy „Próby miecza”
ustawili się na wyznaczonych pozycjach, rozległ się dźwięk rogu sygnalizującego
rozpoczęcie zabawy. Akiro stał dalej na
czerwonej gwieździe, zaś Zakiren stanął na podobnym symbolu wyrysowanym
niebieskim pisakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz